Surfing jak każdy inny sport w ostatnich latach przeszedł wiele transformacji. Pojawiły się deski bez dziobu, są bardzo dobre sztuczne fale, finy montuje się bez śrubek, a większość producentów przynajmniej stara się udawać ekologicznych. Jednym z produktów, które dawno nie zyskały żadnego liftingu był klasyczny leash do deski. W tym roku się to zmieniło, kiedy pojawił się FCS Freedom Leash.
Nowa koncepcja na leasha pojawiła się w odpowiedzi na problem każdego surfera, czyli plączący się leash. Dotyka to też kitesurferów, którzy jeśli już decydują się na pływanie z leashem, zawsze kończy się to jakąś plątaniną. FCS Freedom Leash został wykonany w innej technologii niż klasyczne leashe. Przewód został opleciony materiałem, a sama żyłka jest cieńsza i mocniejsza, dzięki czemu jest bardziej odporna na odkształcenia i automatyczne zwijanie się w rulon. Co równie ważne, leash jest lekki, a jego cieńki profil powoduje mniejszy drag - co ma ogromne znaczenie na małych falach, lub podczas pływania na kitesurfingu.
Podczas projektowania, ekipa FCS postarała się też poprawić trochę cały rzep zapinany na kostce. Cieńszy materiał, rzep nowej generacji o lepszym trzymaniu, i silikonowe antypoślizgi naprawdę robią robotę, a samo wykonanie już na pierwszy rzut oka prezentuje wysoką jakość. Niby małą zmianą jest wstawienie silikonowego oczka do rozpinania leasha, ale pod wodą ten detal jest znacznie lepiej wyczuwalny i po prostu działa szybciej.
FCS Freedom Leash jest dostępny wyłącznie w długości 6'0 - dedykowanej do desek 5'6 - 6'4. Najlepiej sprawdzi się na falach do 2-2,5 metrów. Dostępny jest w czterech kolorach - niebieskim, czarnym, czarno-żółtym i czarno-pomarańczowym w cenie 199 PLN.
Każdego dnia testują go najlepi surferzy na całym świecie, w tym trójka najlepszych w tego rocznym World Surf League - Pucharze Świata w surfingu. Możecie zobaczyć jak pływa z nim Gabriel Medina, Julian Wilson, Filipe Toledo, Mason Ho czy Kolohe Andino.